Czy jest szansa na miłość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twój problem Strona Główna -> Wyżalmy się...

anna81




Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:58, 21 Cze 2009    Temat postu: Czy jest szansa na miłość
 
Witam, jestem tutaj nowa. Mam spory problem. Zakochałam się w chłopaku. Jednak on mnie nie chce. Myslę, że jest szansa aby był ze mną.

Ja mam 28 lat i mam uposledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym, powypadkowe, kiedy byłam noworodkiem. Uważam, że nadaję sie do założenia rodziny. Jestem osobą, która ma bardzo małą wiedzę, myślenie dziecka, słabo czytam i niestety jestem mało zaradna w porównaniu do wielu osób oraz jestem mało atrakcyjna, mam schorowane ciało)
Poznałam kolegę, który potrafił ze mna rozmawiać, był bardzo uczuciowy.
On dawał mi znaki dość widoczne że nic z tego nie będzie. Jednak szukałam różnych możliwości-wiedziałam że on jeste być może ostatnią nadzieją (każdy mnie odrzuca). On mnie nie akceptuje jako partnera tylko jako kolega. Nie mogłam się od niego się odczepić, ciągle pisałam, wydzwaniałam. Przez trzy lata tak czyniłam i doszłam do wniosku że trzeba coś z tym zrobić. Pisałam o swoich problemach, ciężkim życiu, braku akceptacji ze strony innych ludzi i innych dolegliwościach. Jego kolega już planował w rozmowie ze mną małżeństwo moje z nim a on o tym nie wiedział (ten jego kolega bardzo mnie zachęcał bez jego wiedzy). Ten jego kolega wiedział że mój wybranek tego nie akceptuje. Napisałam do niego list żeby pozwolił na to abyśmy byli przyjaciółmi. Po krótkim czasie spytałam się czy mozemy ze soba chodzić, on dał wymownym znakiem że nie zgadza się (zawsze tak robił).Ja tym bardzo się nie zadowoliłam. Dalej walczyłam, pytałam się co muszę zmienić w sobie aby być z nim. Odpowiedział mi w kilku zdaniach abym zrozumiała że to jest nie możliwe (ja mam aż 28 lat, nie ma czasu na wielkie zmienianie i realistycznie trochę za późno). A ja dalej walczyłam i wiedziałam że nie będzie końca. Zaczęłam jemu mówić o tym że mam dom który mam sprzedać, że się moge zmienić, że moja niepełnosprawność nie jest autentyczna ponieważ na badaniach orzekających niepełnosprawność powiedziałam że specjalnie oszukiwałam na testach IQ po to aby miała za co żyć (renta). Do tego niesamowicie podlizywałam się do niego, a poza tym wszytko bym dla niego zrobiła (nawet seks), mógł robić ze mną co chciał. zaczął mi spokojnie mówić że to nie ma sensu, że nie pokochał by mnie, abym się zastanowiła, tu są ogromne różnice w zainteresowaniach, w podejściu do życia, ambicjach, charakterze, rozumowaniu i in. Jednak szukałam dalej rozwiązań, mówiąc że zostaniemy tylko przyjaciółmi i znowu zaczełam się potwornie podlizywać. Zauważałam kiedy zaczynam się denerwować tym moim uniżaniem się w stosunku do jego osoby i wtedy zwalniałam ze swoimi popędami, mówiąc mi, że nic z tego nie będzie (tylko wtedy znowu do mnie miał pełny kontakt). To juz był jej kolejny raz. Chciałam aby był ze mną z litości dlatego opowiadałam mu tylko o swoich problemach o swoim domu, podlizywałam sie tylko jak mozna. Jednak on widząc Coraz ostrzej do mnie podchodził. Zaprosił mnie do swjego domu, tam mu narobiłam ogromnego wstydu (głównie śmięli się ze mnie), aż w końcu po 2 dniach pobytu u niego rodzice mnie wygonili. Po prostu poznali się na mnie m.in. zachowywałam sie jak u siebie w domu, nie pytając się o nic, chodziłam bardzo oswojona po domu. Do tego to jeszcze inni (koledzy) brali mnie na próbę i śmięli sie. Mówiłam im, że kocham jego, że tylko z nim mogłam by się przespać i inne takie sprawy kiedy jego nie było w domu. Potem opowiadali to kolejnym osobom i mięli z tego ubaw. Mój wybranek wkurzył sie strasznie. To było przykre ale powoli się mu wszystko nawarstwiało.
Mój wybranek powiedział mi ,że potraktowałam go bardzo egoistycznie, przecież cały czas dawał mi sygnały że nasza znajomość w sensie większym niż koleżeństwo nie ma sensu. Czuł sie ogromnie obrażony i nie byłem swój zaczął najeżdźać na mnie. Krytykował mnie ostro, ciężko mu było to zapomnąć, prosił mnie abym wytłumaczyła mu to zajście. Ludzie śmięli się z niego że ze mną się zadaje.Wreszcie po miesiącu przeprosiłam go i emocjonalnie zrozumiałam że nic pomiędzy nami nie będzie. Wybaczył mi i obiecał że będzie mnie tak traktował (tolerancyjnie) jak przez ostatnie trzy lata.
Planujemy być dalej na etapie koleżeńskim (obiecał mi to). Mysle że dla mnie jest jeszcze szansa.
On jeszcze do dzisiaj choć mineło trzy miesiące ma u siebie przechlapane przeze mnie. Ostatnio rozpoczęlismy nowy etap przyjaźni i on bardzo mnie chwalił jak nigdy (dziwne po tym co mu zrobiłam). Przeciez nie liczyłam się z nim a on mi wybaczył.
Jak uważacie dlaczego on chce się ze mna spotykać (przecież kazdy młody mężczyzna mnie odrzuca), nikt jeszcze mnie tak nie traktował. Powiedział, że nie chciałby byc ze mną i to jest jego ostateczna decyzja ale myślę, że znowu otworzyła sie dla mnie szansa, zaczynamy od nowa znajomość. Już po tym pierwszym spotkaniu kiedy zaczęliśmy nowy etap znajomości znowu zaczęłam mu sie podlizywać, mówić mu że sie nadaję do małżeństwa i inne. On jest trochę naiwny i może zmieni zdanie. Ten człowiek jest po studiach pedagogicznych, jest bardzo wrażliwym człowiekiem, o naturze depresyjnej. Każdy od niego wiele wymagał aż za dużo i sobie chyba z tym nie poradził, choc duzo osiągnał. Dlatego do mnie jest bardzo dobry, współczuje mi bardzo.
Mam pytaie
1)czy jest szansa bycia z nim (tego nie akceptują jego rodzice, koledzy) i nawet kiedy mnie pokocha czy to bedzie miało sens.
2)czy ja sie nadaję do założenia rodziny (on mi mówi, że nie)
3jesli sie nadaje to czy poradzili bysmy sobie.

Ten post napisała mi koleżanka, bo ja robie duże błędy.

Bardzo prosze pomóżcie mi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zmienna
Bywalec



Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:39, 14 Lip 2009    Temat postu:
 
Przede wszystkim... Skoro on tego nie chce, myślę, że nic nie możesz z tym zrozumieć.
Tu nie chodzi o kwestię tego czy się nadajesz czy nie, bo nie jesteś jakimś tam przedmiotem.
Jeśli chodzi o 'podlizywanie'... Myślisz, że to jest jakaś metoda? Masz swoją godność i to nie jest odpowiednie zachowanie..
To ile masz lat, nie znaczy, że powinnaś jak najszybciej założyć rodzinę. Być może spotkasz kogoś za jakiś czas, do kogo nie będziesz musiała się 'podlizywać', starać się sama o to uczucie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twój problem Strona Główna -> Wyżalmy się...
Strona 1 z 1

Wyświetl posty z ostatnich:   
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin