Nie rozumiem...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twój problem Strona Główna -> Wyżalmy się...

Michaelka111




Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:18, 24 Paź 2009    Temat postu: Nie rozumiem...
 
Witam.
Mam na imię Agnieszka.
Pomimo mojego młodego wieku (16 lat) przeszłam już bardzo dużo.
Tak na prawdę, nie wiem czy ktoś zainteresuje się moim tematem, czy zechce mi pomóc... Ja po prostu nie mam się komu wyżalic, więc doszłam do wniosku, że forum to coś jak... wirtualny przyjaciel, który zawsze wysłucha.
Beznadziejne podejście do sprawy, a jakże wygodne. Jakże nieracjonalne...
Zacznę od tego, że moje dzieciństwo (począwszy od narodzin) to po prostu pasmo nieszczęśc. Oczywiście, uśmichałam się. Ale zawsze jakoś w środku wiedziałam, ze jestem dyskryminowana. Oczywiście nie przez rodziców, lecz resztę rodziny i rówieśników.
Kiedy dowiedziałam się, że jestem adoptowana, miałam sześc lat. Nie zapomnę widoku, kiedy szłam z mamą za rękę do pracy, a ona zaczęła mówic. W sumie zareagowałam jak normalne dziecko. Ale więcej o tym nie rozmawiałyśmy (przynajmniej przez kilka lat).
Znałam tylko moją biologiczną matkę (która z resztą prosiła, bym mówiła do niej po imieniu), chciała mnie odebrac na początku (to skomplikowane. Tak jakby się mną wymieniała, były sprawy w sądzie, itd...). Ojca biologicznego nie znałam. Za to moi zastępczy rodzice byli bardzo kochający i wyrozumiali i mogę powiedziec bez ogródek, że uzyskałam przy nich prawdziwą rodzicielską miłośc. O ile wiem, jak wygląda to uczucie...

Potem miałam wiele zawirowań, o których nawet nie warto wspominac. Zajęłoby mi opowiadanie o nich kilka godzin. Albo nawet więcej.
Przechodząc do lat bliższych teraźniejszości - przeszłam kilka metamorfoz, a wraz z nimi dwie okropne depresje. Depresje na punkcie własnej beznadziejności, na punkcie braku wyjścia z sytuacji. Najgorsze było to, iż nikt nie był w stanie mi pomóc, a ja tego nie rozumiałam. Nie pojmowałam tak na prawdę dlaczego.

Dzisiaj zaczynam to pojmowac. Mianowicie:
Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie nauczyłam się uczuc. Byłam wystawiana jako nastolatka i dziecko na takie próby, które uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie we własnym ciele.
Ponad to, nie rozumiem siebie. Nie potrafię tego wytłumaczyc. Jedyne do czego doszłam pod tym względem, to brak samoakceptacji. Mam samoocenę poniżej normy, poniżam się tak na prawdę na każdym kroku. Często podświadomie.

Kocham Boga. Bardzo. Często z nim rozmawiam, bo tego potrzebuję. Mimo to doszłam do wniosku, że lepiej po prostu nie prosic Go juz o pomoc, bo kiedyś mi wypomni, że wzywałam na daremno Jego imię.
Że wykorzystałam swój limit...
A jednak grzeszę.
Pierwszym moim grzechem, z którym sie nie rozstanę (na pewno), jest niechęc do normalnego życia:
Gdyby dano mi wybór:
- wspaniała szkoła
- cudowny mąż
- dziecko
- wysoka emerytura
- szczęśliwa śmierc

lub:

- brak tego wszytkiego

wybrałabym to drugie. Dziwne? Dla mnie również.
Byłabym cholernie nieszczęśliwa mając wszytko, za to zadowolona nie posiadając tego. Bo... Dla mnie liczy się tylko magia. Magia w zmysłach, magia w pasji... Magia w muzyce.

Ale ostatnio dłużej pomyślałam nad własnym zachowaniem.
Niestety do nieczego nie doszłam.

Kończąc gimnazjum myslałam, że zacznę nowy etap w swoim życiu. Że wszytko potoczy się od nowa. Zwłaszcza, iż opuszczałam dom wędrując do samej Warszawy. To około 70 km od mojego miejsca zamieszkania. Mam tam internat. No i wracam tylko na soboty.
Dochodząc do nowej klasy, pierwszy raz w moim istnieniu przyznałam, ze ktoś mi się spodobał. Było to takie... uczucie, jakby ktoś wyciągnął do mnie dłoń.
Mówił mi takie rzeczy, które sugerowały mi, że chce się dowiedziec czegoś więcej. Mimo to, miałam do niego ogromny dystans. Lecz postanowiłam mu zaufac. Zwierzyłam się mu z moich doświadczeń (tak jak prosił).
Po tygodniu moja koleżanka zapytała go o mnie. On odpowiedział jej:
Nie mógłbym byc z Agnieszką, ponieważ nie poradziłbym sobie z jej problemami...

Wszystko sie kompletnie wali. Powiedziałam sobie, że nie będę już więcej o sobie komuś opowiadac. Uświadomiłam sobie, że to dlatego ludzie się odwracali. Bo się bali. Bali się tego, co przeżyłam. Bali się mojej rozbudowanej psychiki i poważnej natury. Tylko, że ja nie umiem się zmienic. Fakt - jestem bardziej cicha niż zwariowana, ale co w tym złego...
Brak przyjaciół, niemożnośc poradzenia sobie ze sobą, to przeklęte człowieczeństwo, problemy w domu, w szkole, samotnośc, a przede wszystkim brak poczucia istnienia - to wszystko sprawia, że umieram, bo pozbawiam sie marzeń. Marzeń na lepszy dzień.

Nie potrafię inaczej tego wyjaśnic. Ominęłam strasznie dużo potrzebnych faktów, ale tak jak powiedziałam, za wiele omawiania...
Dziękuję za uwagę...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Michaelka111 dnia Sob 17:19, 24 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Terneas




Dołączył: 13 Paź 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:27, 06 Lis 2009    Temat postu:
 
To bardzo ciekwe.
Mimo tego że jestem chłopkiem. No ba, może czuję sie zbyt młodo (20).
Też sie zastanawiałem czy nie porzucić drogi miłości.
I co, aj ... kurcze spotkałem dzisiaj w skm-ce dziewczyne, która widać było o czymś myślała. A jej uśmiech był tak poruszający serce, że dostałem palpitacji. Jestem dziwny, nie?

I właśnie teraz tak sobie myśle, że chociaż droga do szkoły była tak długa, mogłem do niej zagadać. Ona wysiadła zaledwie przystanek przedemną
(siedzieliśmy na przeciwko siebie 1.5h).
O dziwo kiedy czuje sie bardzo niepewnie w danej sytuacji, potrafie znaleźć osobe z tłumu, która w jakiś sposób jest ze mną związana. Musze ją jeszcze kiedyś spotkać ;p, ale pewnie nie będę wtedy czuł tego, co dzisiaj czułem.
Moja rada?
Spróbuj szukać w tłumie ludzi którzy przyjaźnie sie uśmiechają i nie wstydzą się tego okazywać. Oni potrafią dać niezapomniane szczęście ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Terneas




Dołączył: 13 Paź 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:32, 06 Lis 2009    Temat postu:
 
Zauważyłem, że ludzie szczęśliwi mówią o swoich problemach w taki sposób, jakby wiedzieli że muszą to zmienić.

Natomiast ludzie z problemami mówią o problemach, tak jakby nie dało sie ich zmienić/pokonać.

Jeżeli chcesz dawać komuś radość z przebywania z Tobą kieruj sie postępowaniem pierwszym.
Kożystam ze swoich doświadczeń, to działa ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Krokodylek




Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:37, 09 Gru 2009    Temat postu:
 
Hej Agnieszka Smile Jak zjawisz się tu na forum jeszcze.. napisz do mnie Smile Z chęcią z Tobą porozmawiam. Uwierz w to, że możesz wszystko zmienić. Wink Nie musi być tak jak do tej pory.. Wiele zależy tylko i wyłącznie od Ciebie..
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krokodylek dnia Pon 16:17, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

haazeee




Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:35, 15 Gru 2009    Temat postu:
 
Fakt wiesz że jesteś adoptowana i to Ciebie boli. Twoi rodzice z. przecież okazywali Ci miłość. Na pewno byłaś jesteś i będziesz ich najukochańszą córką. Dlaczego uważasz że jesteś beznadziejna? Na pewno jesteś bardzo wrażliwą osobą można to dostrzec, ale zacznij w siebie wierzyć. Myślisz że jeżeli jesteś adoptowana to jesteś inna? gorsza? Nie, jesteś taka sam jak wszyscy. Twoi biologiczni rodzice zadecydowali tak o chcieli dla Ciebie lepiej. Miałaś zapewnione godne warunki o rozwoju. A jeżeli chodzi o tego chłopca... Nie załamuj się on może nie umiał sprostać Twoim problemom ale na pewno znajdzie się taka osoba która będzie potrafiła. Przecież od razu nigdy nie spotykamy odpowiedniej osoby. Trzeba się przejechać mówię tu o swoim przypadku gdy jestem już z chłopakiem dwa lata i pewnie będę całe życie. Znajdziesz w końcu tego jedynego na pewno. Ja nie potrafiłam długo komukolwiek zaufać. ALe trafiłam na taka osobę która bardzo mocno się starała i w końcu zaufałam jej i nie żałuję tego. Otwórz się na innych. Naprawdę warto Very Happy Sęk tkwi w Twojej psychice. Nie jesteś gorsza od innych ani w jednym calu. Jesteś nawet lepsza bo pan Bóg wystawia Ciebie na próbę jesteś osobą którą wybrał. Musisz przezwyciężyć te kompleksy. Ciesz się zyciem! jestes młoda baw się tańcz wygłupiaj to Ciebie odstresuje poczujesz się lepiej Smile pamiętaj jesteś taka jak wszyscy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twój problem Strona Główna -> Wyżalmy się...
Strona 1 z 1

Wyświetl posty z ostatnich:   
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin